sobota, 4 maja 2013

One.

Ashley's Rain POV

Nie mogłam spać. Koszmary nękały mnie całą noc. Śnił mi się jakiś chłopak, który gonił mnie przez ogromny las i chyba chciał mnie zabić. Teoretycznie nie mogłam przed nim uciec...Nagle złapał mnie za rękę i przyłożył mi pistolet do skroni.
Obudziłam się z płaczem nie wiedząc co ze sobą zrobić. Poszłam do łazienki i przemyłam twarz, która była blada jak ściana. Przeraziłam się własnego odbicia. Wyszłam z łazienki i podeszłam do mojej szafki nocnej na której leżał mój biały iPhone i wzięłam go do ręki, sprawdzając godzinę.

5.47

Kiedy zdałam sobie sprawę, że nie uda mi się już dzisiaj zasnąć poszłam znowu do łazienki, aby wziąć długi, gorący prysznic. To było jedyne co mogłam zrobić w tej sytuacji, żeby się uspokoić. Prysznic zawsze działał na mnie kojąco.
Rozebrałam się z piżamy stojąc na środku łazienki całkiem naga, odkręciłam wodę i spokojnie weszłam pod prysznic. Pozwalałam, aby krople wody spływały mi po karku. Wzięłam swój kokosowy szampon i nałożyłam go na włosy. Następnie umyłam swoje ciało lawendowym mydłem i spłukałam wszystko z siebie. Zakręciłam wodę, po czym złapałam brązowy ręcznik i wyszłam spod prysznica, przewiązując go sobie na piersiach. Uczesałam moje długie, kręcone, brązowe włosy, po czym perfekcyjnie je wysuszyłam. Podeszłam do szafy stojącej w moim pokoju, nałożyłam na siebie seksowną czerwoną bieliznę, białe szorty i czarną koszulkę z wycięciem na dekolt. Doskonale wiedziałam jak pokazywać swoje wdzięki, gdyż miałam naprawdę duże cycki. Upięłam włosy w luźnego koczka, tak jak lubiłam najbardziej i założyłam moje ulubione czarne vansy. Mimo że nie byłam puszczalską się dziwką jak niektóre dziewczyny, uwielbiałam się ubrać tak, żeby chłopaki się za mną oglądali. Ponownie sprawdziłam godzinę na moim telefonie.

7.02

-Kurwa zaraz trzeba będzie iść do szkoły.- Przeklnęłam w duchu. Usiadłam na łóżku i patrzyłam się w sufit. Z perspektywy tego że nie miałam co robić, wydawał się bardzo interesujący. Siedziałam z głową do góry dobre dziesięć minut, gdy usłyszałam głos mamy.
-Ashley schodź na dół. Śniadanie na ciebie czeka...
-Już mamo tylko wezmę swoje rzeczy. -Powiedziałam po czym wstałam z łóżka i podniosłam swój plecak z rzeczami potrzebnymi do szkoły. Wyszłam z pokoju zamykając drzwi, gdy zza nich pojawił się mój denerwujący młodszy brat Austin.
-BU! - wykrzykną prosto w moją zdziwioną twarz. - Przestraszyłem cię, Hahahahaha, boisz się mnie!
-Austin, debilu, nie mam ochoty na twoje zabawy. Jesteś żenujący...-krzyknęłam.
-A ty głup...-nie zdążył dokończyć, kiedy na horyzoncie pojawiła się mama z grymasem na twarzy.
-Co to za odzywki? Chyba się zapominacie, że ja też tu jestem?!-krzyknęła w naszą stronę.
-Przepraszam mamo, ale to ona zaczęła. Nazwała mnie żałosnym debilem. -powiedział Austin ze łzami w oczach.
-Mamo to nie prawda! -krzyknęłam.
-Nie mam ochoty tego wysłuchiwać! Marsz do kuchni jeść śniadanie!- fuknęła na nas, odwróciła się na pięcie i znikła w kuchni.
-Debil. -powiedziałam pod nosem, tak żeby Austin tego nie usłyszał i udałam się w stronę kuchni. Na stole leżały naleśniki, które szybko zjadłam, po czym wstałam od stołu pocałowałam mamę w policzek i  ruszyłam w stronę drzwi.
-Czekaj kochanie.- krzyknęła mama.
-O co chodzi?
-Czy dzisiaj zamierzasz gdzieś iść po szkole? No wiesz jest piątek...-spytała mama.
-Wybierałam się na imprezę do Stelli, a co?
-Nic po prostu martwię się o ciebie. W końcu jesteś bardzo śliczna, a wiesz że w mieście nie jest za bezpiecznie...
-Mamo przecież wiesz że zawsze na siebie uważam...Nie masz się o co martwić...-powiedziałam do niej spokojnym głosem, podeszłam i pocałowałam ją w czoło.- Jestem ostrożna.
-No dobrze. Leć już bo się spóźnisz...
-Pa!- krzyknęłam i wyszłam z domu.

Szłam do szkoły, kiedy obok mnie przejechało kanarkowe Lamborghini, w którym siedziało dwóch chłopków z mojej szkoły. Znałam ich. Jeden z nich nazywał się Alex Santiago, a drugi Justin Bieber. Obaj byli zawodowymi wyrywaczami, a laski kręciły się zawsze wokół ich gównianych dup.
Jeden z nich, nie wiem który, ponieważ nie zwracałam na nich uwagi, zagwizdał w moją stronę.
Nie odwróciłam się.
Po kilku chwilach znowu.
-Co?!-fuknęłam w ich stronę mając grymas na twarzy.
-Masz naprawdę ładny tyłeczek. Może nie masz ochoty go przemęczać i wsiąść do nas? -zapytał Justin.
-Wiesz...z chęcią bym to zrobiła, ale niestety wiem jak traktujesz dziewczyny. -odezwałam się do niego szyderczo.
-Och doprawdy Rain? -zadrwił.-Nawet nie wiesz jaka jesteś pociągająca w tych szortach.-powiedział seksownym głosem po czym polizał swoje usta.
Zarumieniłam się, ale nie dałam tego po sobie poznać.Stałam i patrzyłam się na nich jakbym byłą słupem. Zauważyłam jak na twarzy Alexa pojawił się lekki grymas.
-Wiesz, że jakoś to na mnie nie działa? Tak to se możesz mówić do tych dziwek, które się do ciebie kleją.- powiedziałam z szyderczym uśmiechem.
-Justin, jedź już...Widzę, że ta dziewczyna jest piękna i w ogóle, ale szkoda na nią czasu.- odezwał się Alex.
-Ja lubię wyzwania. -powiedział Justin i puścił do mnie oczko.- No cóż...-spojrzał na mnie.- Skoro nie chcesz z nami jechać to widzimy się w szkole.
-Ta, jeśli będę miała ochotę oglądać twoją mordę.- powiedziałam odwracając się na pięcie i ruszyłam przed siebie.
-Suka! -krzyknął Justin i odjechał z piskiem opon.
Uniosłam środkowy palec do góry, tak żeby zauważył, uśmiechnęłam się i szłam dalej.
W szkole byłam równo z dzwonkiem. Podeszłam do mojej szafki, wpisałam kombinację i wzięłam moje książki do torby. Szybko zamknęłam szafkę i pobiegłam w stronę sali. Usiadłam w ławce, założyłam słuchawki na szyję i puściłam cicho muzykę, tak że była słyszalna tylko przeze mnie. Rozkoszowałam się chwilą, gdy w słuchawkach leciała moja ulubiona piosenka, starając się nie nucić jej pod nosem. Nagle zobaczyłam, ze do sali wchodzi Alex i uśmiecha się do mnie. Żałosne. Odwróciłam głowę w stronę okna i zobaczyłam jak Justin obściskuje się z jakąś dziewczyną na masce samochodu. Typowe dla niego...

Jeśli mam być szczera, to gdyby Justin nie był taki jaki jest, czyli kochającym krótkie zabawy z łatwymi dziewczynami, mogłabym się z nim umówić. Był naprawdę bardzo przystojny, a w dodatku miał niesamowite ciało. Kiedyś widziałam go bez koszulki...Mmmmmm..
Przestań!-moja podświadomość kazała mi przestać o nim fantazjować, ale on naprawdę był przystojny. Przestałam myśleć o nim i skupiłam się na słowach piosenki, która leciała w moich słuchawkach:


"You can't always get what you want"

Ta piosenka zawsze poprawiała mi humor, a właśnie tego teraz potrzebowałam.
Usłyszałam dzwonek, który oznaczał koniec lekcji. Wyszłam z sali i udałam się w stronę placu obok szkoły. Nagle minął mnie Justin. Poczułam zapach jego perfum. Niebiańskie. Szłam dalej gdy nagle ktoś pociągnął mnie za rękę. To był on.
Spojrzał na mnie swoimi miodowo brązowymi oczami i wyszeptał mi do ucha.-Dzisiaj mam na ciebie ochotę.
Wszyscy na korytarzu zaczęli się patrzeć, a ja się cała zarumieniłam. Chcąc pobawić się w tą grę i trochę go podniecić powiedziałam. - Dzisiaj, dom Stelli, włóż coś ładnego. Czekam pod dużą wierzbą o 10.- po czym ugryzłam go w ucho, co go chyba podnieciło, ponieważ cicho zajęczał,.
-Dzisiaj o 10.- spojrzał mi w oczy, puścił moją rękę i poszedł. Polizałam swoje usta i udałam się na następne lekcje.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mam nadzieję że podobał wam się rozdział i czekacie już na kolejny. 
Jeśli przeczytacie, zostawcie komentarz.
Zmiana tt: @m_a_w_i

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz