środa, 29 maja 2013

Ten.

Ashley's POV

Już niedaleko..... Jestem idiotką, kompletną idiotką. Mogłam biec do domu, do mamy, do brata. Po prostu do swojego łóżka i wszystkiego, co odebrał mi Justin.

Ale nie mogłam.

Czułam, że muszę wrócić do niego. Szczerze, nie wiem dlaczego. Czułam taką potrzebę, wypłakania się mu  w ramię i poniesienie wszelkich konsekwencji. To cholernie dziwne, prawda?

Biegłam jeszcze dobre pół godziny, gdy zauważyłam ganek przed domem. Byłam na miejscu. Usiadłam na ganku i czekałam, znowu nie wiem na co. Nagle drzwi się otworzyły, a zza nich wyszedł wkurwiony Marco. Prawie się o mnie potknął wychodząc.

-Co do kurwy nędzy...Ashley? -jego zdziwiony wzrok skupił się na mnie.
-Emm...przepraszam...
-Marco. My się jeszcze nie znamy, ale to tylko kwestia czasu. Radziłbym ci jak najszybciej wejść do środka. Ktoś czeka na ciebie.
-Dziękuję. Do zobaczenia. -wstałam i odwróciłam się w stronę drzwi.
-Do zobaczenia Ash.

Skąd on zna moje imię? I czemu na mnie czeka?
Muszę iść to sprawdzić.

Justin's POV

Już chyba jej nie znajdę. Wszelki ślad urywał się zaraz za oknem. Niestety szanse na znalezienie jej były marne. Nagle usłyszałem jak Marco gada z kimś przed domem, ale nie zwróciłem na to uwagi. Może miał telefon?
Usiadłem na kanapie i napiłem się piwa, które tak uwielbiałem.

Siedziałem tak chwilę, aż usłyszałem dzwonek do drzwi.
Cholera.

Poszedłem otworzyć i to co zobaczyłem zaskoczyło mnie.

Ashley. W jednym kawałku.

-Justin, ja...-zaczęła, ale jej przerwałem. Przyciągnąłem ją do siebie i mocno pocałowałem.
Kiedy złączyłem nasz usta razem, była zdziwiona, ale odwzajemniła pocałunek.

-Przepraszam, że uciekłam. Mogłam nie uciekać. Przepraszam.
-Ashley, wszystko w porządku, ważne że wróciłaś... Zabierałaś może mój pistolet?

Kurwa.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Przepraszam, ze rozdział dopiero tak późno, ale nie miałam weny ani czasu...poprawianie ocen i wgl.

Ale jest już kolejny rozdział :) Przepraszam, że taki krótki, ale jest.

Teraz będzie mała prośba....

3 komentarze = kolejny rozdział. 

Chciałabym wiedzieć, czy wam się podoba :)

@m_a_w_i

piątek, 17 maja 2013

Nine.

Justin's POV


Zdenerwowałem się, bo przez dłuższy czas jej nie słyszałem. Pobiegłem na górę do drzwi.
-Ashley otwórz.

Cisza

-Ashley.Jesteś tam?-zacząłem się jeszcze bardziej denerwować.
-Ash...Albo otworzysz albo wyważę drzwi.

Cisza
-Dobra Ashley sama tego chciałaś.- po tych słowach podbiegłem do drzwi i je wyważyłem.

To co zobaczyłem po wejsciu do pokoju przerazilo mnie...
Ashley w w pokoju nie bylo a wszystko w pokoju bylo porozwalane. Do tego zauwazylem ze moja skurzana kurtka lezy na srodku pokoju,wiec podszedlem zeby ja z tamtat zabrac.
Zobaczylm ze nie ma tam mojego czarnego pistoletu.
-O KURWA.!!
 Zauwazylem ze okno jest otwarte.Musiala uciec wczesniej,wiec mialbym male szanse zeby ja znalesc dlatego wyjąłem telefon i wybrałem numer do Marco.
-No w końcu stary. Czemu się rozłączyłeś?-powiedział Marco
-Po pierwsze nie nazywaj jej suką a po drugie jest sprawa. Przyjeżdżaj.
-Co do kur...- nie zdazyl dokonczyc bo mu przerwalem.
-Nie pytaj przyjeżdżaj.- powiedziałem po czym się rozłączyłem i zacząłem sprzątać bajzel w pokoju.

Posprzątałem pokój po czym zbiegłem na dół. Zauważyłem Marco siedzącego na kanapie.
-Czy ty jesteś pojebany? Dałeś jej uciec...
-Nieważne jest to, że uciekła. Ważne jest to, że musimy jej szukać...
-To....gdzie chcesz jej szukać? Ona może być wszędzie.
-Wiem i dlatego się martwię.


Ashley's POV

Obudziłam się w jakimś ciemnym pokoju. Na oko nie dużym. Leżałam na dmuchanym materacu, który był strasznie niewygodny. Nagle drzwi się otworzyły, a przez nie wszedł wysoki, ciemnowłosy chłopak. Ten co mnie porwał.

-Widzę, że ktoś sie obudził.
-Czego ode mnie chcesz?! -krzyknęłam z nienawiścią.
-Ktoś tu ma chumorki...to sie zaraz skonczy.
-C-co chcesz ze mną z-zrobić?
-Zobaczysz, kochanie.
-NIE NAZYWAJ MNIE KURWA SWOIM KOCHANIEM! -wykrzyczałam. On nagle niebezpiecznie zbliżył się w moją stronę. Bliżej, bliżej, aż w końcu stał naprzeciwko mnie.
-Jesteś tylko pierdoloną szmatą. Nie masz prawa się tak do mnie odzywać suko. -nagle poczułam, jak mój policzek robi się gorący. Dostałam w twarz. Uderzył mnie. Czułam, jak moje oczy robią się lekko mokre. Nie chciałam pokazać ani jednej łzy. Chciałam chwycić za mój, tzn. Justina pistolet. Ku mojemu zdziwieniu dalej był w mojej tylnej kieszeni. Chłopak nawet nie sprawdził, czy jestem niebezpieczna. Jaki kretyn.
Debil stał i patrzył się na mnie z uśmiechem na twarzy.
-I co? Teraz nie będziesz walczyć? -nawet się nie spodziewa, co zaraz może się stać.
-Jesteś głupszy niż myślałam. -wyjęłam pistolet z kieszeni, wycelowałam w jego głowę i naładowałam.
Patrzył na mnie teraz jeszcze uważniej. Był zaskoczony, ale śmiał się.
-Nie odważyłabyś się strzelić, jesteś na to za słaba. Pierdolona suka.
-Tak ci się tylko wydaje... -podeszłam bliżej i przyłożyłam mu pistolet do skroni.
-Nie, nie wydaje mi się. Jesteś taka jak te inne suki, które zabiłem. Mocne w gembie, słabe w walce.
-No to się kurwa zdziwisz... -patrzyłam się na niego uważnie. - Zdziwisz się skurwysynie.

BANG!

Zanim się zorientowałam, jego ciało padło martwe na podłogę.

O mój Boże. Ashley zabiłaś człowieka. Zrobiłam to we własnej obronie. Nie wiadomo co mógłby mi zrobić. Może to ja bym była teraz martwa, a nie on. Jesteś kryminalistką. Możesz iść do więzienia. Zamknij się. -toczyłam walkę z własną podświadomością.

Nie mam ochoty iść do więzienia. Nie teraz. Teraz chcę tylko wrócić do Justina. Tak to dziwne. Po tym wszystkim chcę do niego wrócić. Chcę mu się wypłakać. ZABIŁAM CZŁOWIEKA. Jestem okropna!

Wyszłam z pokoju i szłam długim korytarzem, aż do wyjścia.  Zobaczyłam, że drzwi są zamknięte, ale za to okno było uchylone. Podeszłam do niego i zobaczyłam, że znajduje się na pierwszym piętrze. Skakałam z wyższych wysokości. Wyszłam na parapet i skoczyłam na ziemię. Biegłam bardzo długo, aż zorientowałam się gdzie jestem. Już niedaleko...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ashley, nie znałam cię od tej strony. Jesteś niesamowita. Nie płakałaś i starałaś się za wszelką cenę uwolnić od tego dupka - porywacza.

Awwwwwww...Justin się martwi. Myślę, że warto było czekać na kolejny rozdział ;)

Z góry przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale nie miałam dostępu do komputera, a na telefonie ciężko się pisze.

Dziękuję za pomoc @Natusek99. Jesteś wielka ;)

Zmiana tt: @m_a_w_i

wtorek, 14 maja 2013

Eight.

Justin's POV

O co jej chodzi? Czemu miałbym ją zabić? Co się stało, kiedy brałem prysznic? Te wszystkie pytania przelatywały mi przez głowę. Nie mogłem nic z siebie wydusić. Po prostu stałem tam i patrzyłem się na nią.

-Możesz mi wyjaśnić, o co chodzi? Nie bardzo mogę zrozumieć co się nagle z tobą stało. -zapytałem zdziwiony.
-To może ty mi wytłumaczysz? Marco dzwonił. Fajnie ci było bawić się mną? -zakrztusiła się łzami. -Dlaczego miałeś mnie zabić?
-Ash...ja. -powiedziałem, ale mi przerwała.
-No właśnie Justin. Ty. Zawsze myślisz tylko o sobie!
-Nieprawda! Powiedz mi, co ci do cholery powiedział Marco?
-Pytał się, czy już zabiłeś "tą małą sukę". I nie próbuj się tłumaczyć. Wiem, że chodziło o mnie!
-Ashley. Czy mogę ci to wszystko wytłumaczyć na spokojnie?
-NIE! WYNOŚ SIĘ Z TEGO POKOJU! Chcę zostać sama.
-Ash...
-Nie Justin. Muszę o tym pomyśleć. SAMA.
-Dobrze. -wyszedłem zamykając za sobą drzwi.
Słyszałem, jak podbiega do drzwi, kopie w nie po czym upada i zaczyna płakać. Nie chciałem jej pocieszać, bo wiedziałem, że będzie jeszcze gorzej.

Jestem zły i na nią, bo odebrała telefon, i na Marco bo od razu z tekstem czy ją zabiłem. Ale najbardziej jestem wściekły na siebie. Mogłem jej to wszystko wytłumaczyć. Nie mogę wykonać tego zadania. Za bardzo ją kocham. Martwię się, czy jeszcze mi zaufa...


Ashley's POV

-Nienawidzę tego pierdolonego skurwiela! Jak go zobacze to rozjebie, pogryze i udusze! -krzyczałam na cały głos.

Podbiegłam do szafy i zaczęłam mu wszystko rozwalać. Nagle, gdy podniosłam jego skórzaną kurtkę wypadł z niej mały, czarny przedmiot. Pistolet. On naprawdę mógł mnie zabić w każdej chwili. Zobaczyłam, że okno jest otwarte. BINGO! Wzięłam broń dla ochrony, założyłam byle jaką bluzkę i uciekłam przez okno. Mimo, że było wysoko, dałam radę.

Biegłam przez uliczki, gdy nagle jakiś samochód zatrzymał się torując mi drogę ucieczki.
-Co jest kurwa?! -wykrzyknęłam.
-Wsiadaj. Widzę, że jesteś zmęczona...
-Nigdzie nie wsiadam! I zjedź mi z drogi!
-Skoro nie chcesz po dobroci...- wysiadł z samochodu, podszedł do mnie i przyłożył szmatkę do nosa. -Oddychaj spokojnie.
-Puść mnie! -próbowałam ją zdjąć i wyjąć pistolet, ale zanim udało mi się cokolwiek zrobić, moje ciało upadło bezwładnie na chodnik.
-Suka. -ostatnie słowa, jakie dotarły mi do uszu.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ashley, co ty zrobiłaś?! Wyczuwacie tą dramę?

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Mam do was jeszcze jedną sprawę....Jeśli chcecie być informowani o następnych rozdziałach...komentujcie pod rozdziałem : INFORMOWANI.


Zmiana tt: @m_a_w_i

poniedziałek, 13 maja 2013

INFORMOWANI.

Piszcie swoje tt, żebym mogła was informować o kolejnych rozdziałach ;)

Seven.

Justin's POV

Tak naprawdę to nie chciałem zapomnieć. Znaliśmy się od niedawna, ale już wiedziałem, że to ta jedyna. To dziwne. Wiem. Ale tak było. Gdybym o niej zapomniał, straciłbym część mojego serca. Straciłbym sens mojego życia. Nigdy nie czułem czegoś takiego. Nie wierzyłem w miłość. Teraz czuję się jak baba i chyba mógłbym popłakać się w tym momencie na jakimś ckliwym babskim filmie. Czuję się naprawdę dziwnie. Nie jestem sobą,w jej towarzystwie. Ona mnie zmieniła w ckliwego pedzia, ale także nadała mi sens życia. Z jednej strony jej za to dziękuję.

-Ashley, dziękuję. -wyszeptałem cicho przy jej uchu.
-Za  co? -odwróciła się i spojrzała na mnie zaspanymi oczami.
-Za to, że jesteś. I nieważne jak bardzo oklepanie to brzmi, ja bardzo ciebie potrzebuję. Nadałaś sens mojemu życiu.
-W takim razie ja też tobie dziękuję. -uśmiechnęła się do mnie, przygryzając wargę. -Tak naprawdę to nie chcę tej naszej gównianej umowy...I nieważne co powiesz, ja....ja ciebie kocham.
-Jeśli mam być z tobą szczery, ja też cię kocham. Ta umowa niszczyła mnie od środka, mimo, że trwała jeden dzień. -powiedziałem swoim słynnym, porannym, zachrypniętym głosem.
-Czyli, że Justin Bieber ma uczucia? -zaśmiała się.
-Tylko, jeśli dotyczą one ciebie. Do innych nie mam szacunku. Ufam tylko tobie -zszedłem z łóżka i poszedłem w stronę łazienki. -Idę pod prysznic. Chcesz dołączyć? -zaśmiałem się pokazując na drzwi od łazienki.
Bieber, jestem twoją dziewczyną, ale nie przesadzaj. -powiedziała rzucając we mnie poduszką.
Zaśmiałem się po czym wszedłem do łazienki., zo


Ashley's POV

Kiedy Justin wszedł do środka, zobaczyłam torbę w kącie pokoju. Zwróciła swoją uwagę, ponieważ wieczorem jej jeszcze nie było. Wyczołgałam się z łóżka i podeszłam do niej. Wyjęłam jej zawartość i zobaczyłam śliczną, czarną bluzkę z napisem "Keep Calm and Never Stop Smiling". Od razu się uśmiechnęłam. Wzięłam bluzkę i szybko ją założyłam. Potem wzięłam swoje białe szorty . Nagle usłyszałam dzwoniący telefon. To był telefon Justina.Wołałam go, ale mnie nie słyszał. Spojrzałam kto dzwoni - Marco. Bałam się odebrać, ale to zrobiłam.

-Hej Justin. Załatwiłeś już tą małą sukę? -zapytał.

Zamarłam. Nie wiedziałam co powiedzieć. On cały czas mnie oszukiwał. Co za...skurwiel! Nie ufam mu! On tylko grał. Te wszystkie wspólne chwi...-nie zdążyłam dokończyć myśleć.

-Halo, Justin. Udało ci się?

Nic nie odpowiedziałam i szybko się rozłączyłam.
Co do cholery?! Przez niego nikomu już nie zaufam! Straciłam moje poczucie bezpieczeństwa. Szybko zdjęłam koszulkę i wyrzuciłam ją gdzieś w kąt. Usiadłam na łóżku i zaczęłam cicho płakać. Wtedy Justin wyszedł z łazienki i stanął patrząc na mnie niespokojnie.

-O co chodzi? -zapytał, ale jego głos się załamał. .
-Cały czas mnie oszukiwałeś! Myślałeś, że jestem jakaś upośledzona?! Że się nigdy nie dowiem?! NIENAWIDZĘ CIEBIE I SIEBIE, ZA TO, ŻE CI ZAUFAŁAM! -powiedziałam i zaczęłam bardziej płakać. -MOŻESZ MNIE ZABIĆ OD RAZU, WIEM, ŻE MUSISZ! -stał i patrzył się na mnie z przerażeniem.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No i Ashley się dowiedziała....Hmmmm...czy to nie trudne kochać kogoś, kto musi cię zabić?
W końcu zaczęło się coś dziać. Jakaś akcja. Następny rozdział mam nadzieję, że pojawi się jutro.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Mam do was jeszcze jedną sprawę....Jeśli chcecie być informowani o następnych rozdziałach...komentujcie pod rozdziałem : INFORMOWANI.

Zmiana tt: @m_a_w_i

niedziela, 12 maja 2013

Six.

Justin's POV

Dopiero kiedy wróciliśmy do domu, zdałem sobie sprawę, z tego co stało się na spacerze.
Jeśli mam być szczery to żałuję tego co powiedziałem. Ja...ja po prostu nie mogę jej kochać. Owszem zauroczyłem się, ale nic poza tym. Nie wierzę w miłość. Zastanawiam się tylko co teraz zrobić, jak jej to przekazać. Po prostu może będę szczery... Może od razu powiesz jej o tym, że musisz ją zabić? Że nie jest ciebie warta, ale i tak ci się podoba? Cicho kurwa! -toczyłem walkę z moją podświadomością. Wiem, że jeśli powiedziałbym jej całą prawdę - znienawidziłaby mnie.


Ashley's POV

Ja tak na prawdę go nie kocham. Kochasz. Nie kocham. Kochasz. Kurwa nie kocham go! Podoba mi się, ale nic poza tym. Lubię gdy jest przy mnie. Czuję się przy nim bardzo bezpiecznie pomimo tego co wcześniej mi zrobił.

-Em Justin....musimy pogadać. -powiedziałam zakłopotana.
-Tak, koniecznie musimy.
-No skoro też masz jakąś sprawę to zacznij.
-Nie, panie pierwsze. -powiedział wlepiając swój wzrok we mnie.
-Zapomnijmy o tym co było wcześniej, o tym co działo się na spacerze. -powiedziałam zachrypniętym głosem.
-Właśnie chciałem powiedzieć to samo.
-Czyli....umowa stoi?
-STOI!


Justin's POV


Jakby czytała mi w myślach. Czekaj....ona czuje to samo co ja? Czuje obrzydzenie do siebie?
Ona na to nie zasługuje. Ma się cały czas uśmiechać! Muszę iść na zakupy. Ostatnio w jednym sklepie widziałem koszulkę z napisem "Keep Calm and Never Stop Smiling" Tak. To dobry pomysł, żeby jej ją podarować.

-Ash. Ja wychodzę. Zostajesz sama. Proszę, nie uciekaj. Zależy mi na tobie.
-Obiecuję. -podniosła dwa palce do góry. -Mi też na tobie zależy. -podeszła do mnie i przytuliła się. -A nie mogę jechać z tobą?
-Niestety nie. Nie martw się. Będę za godzinę. -pocałowałem ją w czoło.
-Co to było? Miałeś zapomnieć!
-To było po przyjacielsku....idę. Pa Ash.
-Pa Justin.

Wyszedłem zamykając za sobą drzwi, wsiadłem do samochodu i pojechałem w stronę centrum handlowego.


Ashley's POV

Ciekawe, gdzie pojechał.... Może spotkać się z Alex'em? Swoją drogą dawno go nie widziałam... Nieważne. Byłam wyczerpana. Chciałam tylko iść spać. Poszłam pod prysznic i umyłam się dokładnie. Wzięłam jakąś koszulkę Justina ubrałam się w nią, po czym szybko ślizgnęłam się do jego łóżka i zasnęłam.


Justin's POV

Hmm....Ta koszulka jest zajebista. Udało mi się kupić ostatnią. Mam nadzieję, że dobry rozmiar.
Gdy już wychodziłem spotkałem Alex'a.

-Co tam stary? Małe zakupy? -zapytał.
-Tak. Ashley nie ma u mnie swoich ciuchów i pomyślałem, że jej coś kupię. A ty co tu robisz?
-Emmm...mam zadanie, ale widzę za dużo ślicznotek. Rozpraszają mnie. -zaśmiał się.
-Załatw co masz załatwić i weź jedną do siebie.
-Justin.. przez ostatni tydzień mieszkałem w twoim samochodzie. Mogę już nocować u cb? Niewygodnie mi na tylnej kanapie.
-Stary, przecież to żaden problem. -uśmiechnąłem się. -Jedziesz ze mną?
-Nie, jeszcze coś załatwię i przyjadę...Nara stary.
-No nara. -powiedziałam i poszedłem w stronę samochodu, wsiadłem i pojechałem do domu.

Droga była szybka. Po 22 mało ludzi porusza się po ulicach. Zajechałem do domu, ale nic nie słyszałem. Od razu zacząłem się martwić. Poszedłem do siebie do pokoju i zobaczyłem śpiącą Ashley w moim łóżku.
Wyglądała tak niewinnie. Szybko rozebrałem się i dołączyłem do niej. Zasnąłem błyskawicznie.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No i mamy kolejny rozdział. Może trochę nudny, ale akcja rozkręci się już w następnym.

Jeśli chcecie być informowani o kolejnych rozdziałach, po prostu zostawcie swojego twittera.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ



Zmiana tt: @m_a_w_i

czwartek, 9 maja 2013

Five.

Reality's POV

Spacer wydawał się być idealny. Justin i Ashley szli wąską dróżką obok wybrzeża. (Zapomniałam wam powiedzieć, że mieszkają na Florydzie, niedaleko oceanu atlantydzkiego.) Spacerowali podczas zachodu słońca. To było bardzo romantyczne. Cały czas Ashley była przytulona do Justina i chyba świetnie się bawili, bo cały czas się śmiali i wygłupiali. W końcu po półgodzinnym spacerze zatrzymali się przy jednej z palm i usiedli pod nią.

Justin's POV

-Hej Ash...chciałem cię o coś zapytać. -powiedziałem ledwo przełykając gulę śliny w gardle. W sumie to denerwowałem się co było dla mnie niecodziennym zjawiskiem.
-No mów nie denerwuj się. -powiedziała z uśmiechem.
-Denerwować? Ja? Ja się nie denerwuję! -skłamałem.
-No dobrze to mów o co chodzi. -powiedziała i położyła głowę na moim ramieniu. Nie ułatwiasz mi sprawy...
-A więc, chciałem cię zapytać czy mnie lubisz? No wiesz o co mi chodzi... Dałem ci dużo powodów do znienawidzenia mnie, a ty siedzisz tu teraz ze mną przytulając się do mnie, cała szczęśliwa. -powiedziałem opierając moją głowę o jej.
-Jakbym cię nie lubiła, to myślisz, że w ogóle zaproponowałabym ci ten spacer? Lubię cię. Lubię się do ciebie przytulać, lubię twoje postawione blond włosy. Lubię twoje usta, oczy, twój zadziorny uśmieszek i to jak się ślinisz na widok drogiego samochodu.
-JA WCALE SIĘ NIE ŚLINIĘ! -odpowiedziałem urażony.
-Oboje wiemy, że tak. Ślinisz się... -powiedziała spokojnie.
-Czy to znaczy, że ci się podobam? Może Ashley się zakochała? -powiedziałem z chichotem.
-Nie, ja się wcale w tobie nie zakochałam. -powiedziała po czym uniosła głowę z mojego ramienia. -Ja po prostu lubię cię jak najlepszego kolegę.
-Przyjaźń nie tak trudno zamienić w miłość. -odparłem z moim "zadziornym" uśmieszkiem.
-Oj przestań. -wstała z ławki po czym wystawiła do mnie dłoń. -Idę do domu i ty idziesz razem ze mną.
-Nie ma mowy, żebym przegapił cały zachód słońca! Zostaję.
-Ok no to ja idę się kąpać. -zdjęła swoje ubrania zostając w samej bieliźnie, położyła je obok mnie i szła spokojnie w stronę oceanu.
Ona jest w samej bieliźnie! Wygląda tak seksownie. Trzeba reagować! Rozebrałem się do bokserek, położyłem ciuchy na jej i pobiegłem w jej stronę. Złapałem ją za biodra i obróciłem ją twarzą do siebie.
-Myślałaś, że pozwolę ci się samej kąpać? -po czym chwyciłem ją w pasie przerzucając ją sobie przez ramie biegłem w stronę czystej wody.
-Justin przestań! Woda jest na pewno już zimna! Justin opuść mnie! -krzyczała.
-Złap powietrze i zamknij oczy. -powiedziałem wbiegając do wody.
-Jus.... -nie zdążyła dokończyć ponieważ złapała powietrze do ust, wiedząc, że zaraz się zanurzymy.

Woda nie była zbyt ciepła, ale i tak było bardzo przyjemnie. Stanąłem niedaleko od brzegu. Postawiłem ją na pisaku.
-Jesteś idiotą!
-Powiedz mi coś czego nie wiem. -zadrwiłem.
-Chciałam się z tobą więcej nie droczysz, ale... -ochlapała mnie wodą. -Masz za swoje! Hahahahahaha wyglądasz komicznie, gdy jesteś cały mokry.
-Zagrabiłaś sobie. -podszedłem do niej. -Złap powietrze. -po czym złapałem ją za uda i pociągnąłem za sobą w dół. Gdy się wynurzyliśmy oboje zaczęliśmy się śmiać.
-Kocham cię. -CZY JA TO POWIEDZIAŁEM!?! ZARAZ MNIE ZA TO ZABIJE!
-Co powiedziałeś? Nie słyszałam. -droczyła się.
-Ja....-cisza. -Powiedziałem, że..że...KOCHAM CIĘ! - w końcu to z siebie wydusiłem. Jestem kretynem! Zaraz pewnie będzie się ze mnie śmiać lub coś w tym stylu.
-Ja ciebie też. -zaskoczyła mnie swoją odpowiedzią.
-co powiedziałaś? Powtórz...
-KOCHAM CIĘ JUSTIN! -wykrzyczała po czym złapała mnie za policzki i powiedziała szeptem. -Kocham cię. -po czym nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku.

Nagle jakaś pani szła z psem. Spojrzała się na nas dziwnie. Uśmiechnęła się w naszą stronę i poszła dalej.

Oboje naraz wybuchnęliśmy śmiechem. To było coś niezwykłego...Ona mnie kocha, a ja tak w sumie to nie wiem co czuję...Wydaje mi się, że czuję to samo, ale nie jestem do końca pewien..


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Aww...:# Justin i Ashley wyznali sobie miłość! Czy to jednak trochę nie za szybko?

Chciałam was przeprosić za brak rozdziału wczoraj, ale jak już mówiłam, my też chodzimy do szkoły...

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Zmiana tt: @m_a_w_i

wtorek, 7 maja 2013

Four.

Ashley's POV

Czy on myśli, że jest bogiem? No dobrze wygląda jak Adonis, ale co z tego? Nie będzie mną rządził i mówił mi co mam robić. Ja sama chciałam grać w tą grę. Wiedziałam, że będą konsekwencje, ale nigdy nie myślałam, że się we mnie zabuja. To zaszło troszeczkę za daleko...tak mi się wydaje. Ale to bardzo miłe uczucie, gdy taka osoba jak Justin się w tobie podkochuje. W sumie nie odważę się tego nigdy powiedzieć, ale on jest....IDEALNY. IDEALNE CIAŁO, WŁOSY, USTA....ach te usta.
Ashley stop! Nie kochasz go! Moja podświadomość walczy ze mną na kilkaset różnych sposobów.

-Wszystko spoko Ash? -zapytał ON <3
-Emm...tak. Zamyśliłam się...-odpowiedziałam przygryzając dolną wargę.
-Na pewno? -zapytał lekko zmieszany, po czym się do mnie przytulił i pocałował w czoło.
-Nie...to znaczy tak, TAK! -coś we mnie kazało mu przekazać wiadomość jaki to jest cudowny i w ogóle, ale druga część mnie kazała siedzieć cicho. -Co się właściwie tak mną przejmujesz? -podniosłam jedną brew do góry. -Po tym jak cię oszukałam?
-Martwię się, ponieważ taka ładna dziewczyna nie powinna mieć grymasu na twarzy, nie powinna się przejmować tym co mówią inni, nie powinna płakać... -powiedział patrząc mi prosto w oczy.
-Ja...ja...słyszałeś?
-Uwierz mi nie dało się nie słyszeć...Nie lubię patrzeć na płaczące dziewczyny, a zwłaszcza na płaczącą ciebie, ale musiałem szybko wyjść. Nie mogłem ciebie zabrać ze sobą. To byłoby bardzo ryzykowne...
-To gdzie ty byłeś? -zapytałam. Nie lubię nic nie wiedzieć...
-Musiałem załatwić parę spraw, ale teraz już jestem. Martwię się. -pocałował mnie w usta.
-A co to było? Możesz powtórzyć bo nie zrozumiałam? -skłamałam.
-Co mam powtórzyć? -udawał.
-To. -pocałowałam go delikatnie w usta. Odwzajemnił pocałunek.
-Zdajesz sobie sprawę, że nadal stoisz nago? -zadrwił.
-Emm...ups. Zapomniałam. Masz może coś pożyczyć? No wiesz.....nie mam nic świeżego do ubrania... -powiedziałam przygryzając wargę. Czułam jak na mojej twarzy pojawia się rumieniec.
-No mógłbym ci coś pożyczyć, ale czy tak nie jest dobrze? -zaśmiał się ze mnie, mocniej mnie przytulając.
-Nie. Chciałabym się ubrać. -odkleiłam się od niego i poszłam w stronę moich rozrzuconych ubrań.
Założyłam na siebie biustonosz i stringi.
-Mam wszystko za duże....no wiesz.
-Po prostu podaj mi jakąś bluzkę i tyle.
-Ok.


Justin's POV

W tej bieliźnie wyglądała tak seksownie. Normalnie nie mogłem się jej oprzeć. Nagle oprzytomniałem.
-Może być ta? -podałem jej czarną koszulkę z napisem "free kisses"
-Może być. -po czym podeszła i założyła ją na siebie. -No i jak wyglądam?
-Wyglądasz....wyglądasz....pociągająco. -powiedziałem jej po czym pocałowałem ją w usta.
-A co to było? -zapytała i uśmiechnęła się do mnie.
-Na koszulce masz napis darmowe buziaki... -zaśmiałem się.
-I ty za wszelką cenę chcesz to wykorzystać? -zapytała całując mnie namiętnie.
Jej usta są doskonałe. Wtedy kiedy trzeba są delikatne i namiętne, ale kiedy trzeba kogoś mocniej pocałować wtedy stają się obliczem seksu.
-TAK. -uśmiechnąłem się do niej i puściłem jej oczko.
-Faceci....-powiedziała.
-A co nie mogę? -zapytałem zdziwiony.
-Pomyśl sobie co będzie jak pójdziemy na miasto... -powiedziała dalej się uśmiechając.
-No tak...czekaj MY?! -zapytałem zaskoczony.
-Tak, MY. Mam zamiar przeprosić cię za to co zrobiłam i iść z tobą na spacer.
-No skoro tak, to muszę dać ci inną koszulkę..-zaśmiałem się, a ona ze mną. -Masz tą. -podałem jej koszulką z napisem "Doing real stuff sucks". -Może być?
-Jest idealna bo twoja. -odpowiedziała słodkim głosem.
Czy można się zakochać w dziewczynie, którą miało się zabić? Jestem tego dobrym przykładem.

Wtedy kiedy zadzwonił Marco miałem zadanie. Miałem zabić Ashley Rain, ponieważ jej ojciec nie chciał sprzedawać nam więcej towaru. Miałem ją wywieźć z miasta i zabić przy jej ojcu. Niestety, kiedy Marco dowiedział się z kim jestem nasz plan uległ zmianie. Strasznie żałuję, że muszę ją zabić. Naprawdę mi się podobała. Nie była jak te inne dziewczyny, które chciały mnie na jednorazową przygodę. Ona była inna. Była taka.....niewinna i zadziorna naraz. Różniła się od tych wszystkich dziewczyn, co spotykałem co noc w moim łóżku....

-Idziemy? -zapytała mnie wyrywając mnie z moich trudnych myśli.
-Tak. Już tylko zmienię ciuchy c'nie? Nie będę chodził w przepoconych ciuchach z imprezy.
-Ok czekam na dole. -powiedziała i wyszła z pokoju.

Zostałem tam sam z moimi myślami. BARDZO TRUDNYMI myślami.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Bardzo was przepraszam, ze nie było wczoraj rozdziału, ale miałam pogadankę z rodzicami na temat szkoły i zabrali mi komputer, a kuzynka nie może bo ma dużo lekcji do odrabiania. Rozdziały nie będą się pojawiać regularnie. Przepraszamy i do zobaczenia ;)


CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Zmiana tt: @m_a_w_i

WAŻNE!

Słuchajcie! Widze ,że dużo ludzi wchodzi na naszego bloga. Tylko skąd mamy wiedzieć czy wam się podoba skoro nie zostawiacie komentarzy? Byłybyśmy wdzięczne, gdybyście zostawiali komy.
To tyle...
P.S. DZIĘKI ZA 110 WEJŚĆ ;)

niedziela, 5 maja 2013

Three.


Ashley's POV

Wsiadłam do jego samochodu. Widać, że jest nakręcony, ale to ja tej nocy się nim zabawię, nie on. Jechał naprawdę szybko. Po chwili zatrzymał się pod ogromną willą, wysiadł z samochodu, podszedł do moich drzwi, otworzył je i czekał, aż wysiądę. Miło z jego strony. Następnie, gdy wysiadłam, złapał mnie za uda i przycisnął do drzwi, napierając na mnie swoimi ustami.Zaczął mnie całować. Naprawdę jest cholernie napalony. Odwzajemniałam pocałunki, ssąc i delikatnie gryząc jego dolną wargę. Chwycił mnie za tyłek i podniósł na tyle, abym oplotła go nogami.Następnie otworzył drzwi i wszedł do środka.
 Dalej całując mnie namiętnie, wszedł po schodach na górę do wielkiego pokoju, w którym stało duże brązowe łóżko. Już wiedziałam czyj to był pokój. Zamknął drzwi na klucz i położył mnie ostrożnie na łóżko. Długo nie myślałam, więc ściągnęłam z niego bluzkę i rzuciłam gdzieś w kąt.

On był... Boże jego ciało było tak dobrze zbudowane. Nie był dłużny, zrobił to samo z moją bluzką i zanim zdążyłam się ogarnąć, on muskał rękoma moje piersi.
Pomyślałam
"Ashley, jesteś taką suką. Chłopak się napalił na Twoje ciało, a Ty się nim pobawisz i wyrzucisz. Nawet nie wiesz kim on jest" ~ Mówiła mi to moja podświadomość. Skoro jestem już taką suką, to chyba lepiej się zabawić, prawda? To nie moja wina, że się napalił. Fakt, nie znam go dokładnie i nie wiem co robi, ale w łóżku pewnie jest boski..

No dobrze, zabawę czas zacząć.

Zdjęłam z niego jego czarne rurki, a przed moimi oczami pojawiły się jego szare bokserki. Zaczęłam całować jego tors, schodząc niżej, widząc że mu się to podoba.
- Wszystko ok? - zapytał, śmiejąc się się lekko.
- Mmm.. Tak, pewnie. Ładne masz ciało wiesz? - powiedziałam przejeżdżając ręką po jego torsie.
- Dzięki skarbie..
Boże jego głos... Ej chwila, czy on powiedział do mnie SKARBIE?
- O co Ci chodzi ze skarbem? - zapytałam zdziwiona.
-Nie chcesz być moim skarbem? - zapytał szyderczo.
-Umm... - Nic nie powiedziałam
-Dobrze, skoro nie chcesz być skarbem to będziesz moją shawty.- odpowiedział tak seksownym głosem, że aż zajęczałam.
Przegryzłam dolną wargę. Jego głos.. Boże, nie mogę go określić słowami.
- Masz zamiar tylko gadać i nic poza tym? - Zapytałam lekko wkurzona. Chcę się do cholery nim pobawić i go olać, a on tu pieprzy jakieś dyrdymały..
-Rób ze mną co tylko chcesz. - odpowiedział. Już wtedy wiedziałam, że jednak mi się uda.
Zaplotłam swoje dłonie na jego szyi, po czym pociągnęłam go do siebie. Leżał na mnie. Po chwili obróciłam nas.
"Teraz to Ty jesteś na górze.Zabawisz się jak nigdy Ashley"
Zaczęłam całować jego szyję, ssąc ją i czasami przegryzając. Słyszałam, jak cicho pojękiwał.
Zjechałam ustami na jego tors, podbrzusze i zatrzymałam się na chwilę oblizałam usta i zębami pociągnęłam za jego gumkę od bokserek.Głośno zaczerpnął powietrze.
- Niegrzeczna dziewczynka - Mruknął do mnie zachrypniętym głosem.
Co? Ja psem nie jestem idioto, żebyś do mnie tak mówił. Nie przerywałam, powoli je ściągałam.
Kiedy je ściągnęłam, byłam w szoku.. Jezu on jest... WIELKI. Jak on go mieści w spodniach?? Kiedy to zauważył zapytał
- Nigdy nie widziałaś takiego dużego penisa? - Zapytał, po czym uśmiechnął się do mnie
- Jak Ty go mieścisz w spodniach do cholery? - Zapytałam, nadal będąc w kompletnym szoku..
- Normalnie..To chcesz się zabawić, czy pytać o to jak go mieszczę w spodniach? - Zapytał
- Tak, kontynuujmy - odpowiedziałam
Wzięłam jego penisa do ust, po czym zaczęłam go ssać i gryźć...chyba mu się spodobało. Tak myślę. Następnie gdy już wiedziałam, że zaraz dojdzie zaczęłam ssać jeszcze mocniej. Wylizałam jego wszystkie soki i włożyłam mu bokserki z powrotem.
-Shawty, gdzie ty się tego nauczyłaś? Żadna z moich poprzednich dziewczyn nie umiała doprowadzić mnie do orgazmu. -zapytał zdziwiony.
- No wiesz... -uniosłam ramionami. -W sumie to sama nie wiem. -powiedziałam seksownym głosem.
- Ej a Ty gdzie się wybierasz? - Zapytał
- Na imprezę, a gdzie? - Odpowiedziałam
Kiedy już chciałam iść po moją bluzkę, chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie
- Ja jeszcze nie skończyłem
- Ale ja już skończyłam. Punkt dla "Ash"-powiedziałam śmiejąc się z niego.
Był w szoku, że to JA się zabawiłam NIM. Jego mina - bezcenna.
-Co ty? Ty mnie oszukałaś! -powiedział, wstał z łóżka i przycisnął mnie do drzwi. - Mnie się nie oszukuje! -powiedział w furii.
Byłam w szoku. To naprawdę mnie bolało.
- Ała, to bolało !
-Zamknij się i słuchaj! Nikt mnie nie oszukuje! Nikt. Zrozumiałaś suko?! -zapytał jeszcze bardziej wściekły.

Kiedy na mnie krzyczał, zadzwonił jego telefon.To był Marco, jego kumpel od brudnej roboty. Nie wiedziałam, co do niego mówił, ale był strasznie wkurzony
- Nie może się tym zająć ktoś inny!? - Krzyknął do telefonu
Nagle Justin wydarł się jeszcze głośniej do telefonu.
-Jestem zajęty. Poradźcie sobie sami! Suka się mną zabawiła...
Byłam w kompletnym szoku. Chyba przesadziłam pogrywając z nim. Nie wiem co robi, a zabawiłam się jego uczuciami. Dobra, żartowałam. On nie może mieć uczuć. Zaczynałam się bać.. Co on ze mną zrobi? Wywiezie gdzieś do lasu i zabije?
-Nie Marco, ona nie jest żadną przypadkową laską. Nazywa się Ashley Rain, a jej ojcem jest Ryan Rain, ten od towaru.

Zdałam sobie teraz sprawę. Kiedy mój ojciec zostawił mnie, mamę i brata, wciągną się w jakieś chore interesy... Sprzedawanie broni palnej.

-Dobra Marco, już jadę! -zakończył rozmowę, po czym rzucił telefonem o ścianę. Jego nowy iPhone rozpadł się na kawałki.
- Słuchaj mała. Ja muszę jechać, ale ty tu zostajesz. - Powiedział do mnie zachrypniętym głosem.
- Nie zostanę tu, rozumiesz?! Wracam do domu! - Krzyknęłam do niego
- Zostajesz i koniec! - Odpowiedział
Wziął swoje spodnie, bluzkę i kurtkę, wyszedł z pokoju i zamknął drzwi.
-Policzymy się później! - Krzykną zza drzwi. Próbowałam je otworzyć, ale je zamknął.
- Cholera! - Krzyknęłam na cały pokój

Usiadłam na łóżku. Zobaczyłam jak wszystko się lekko zamazuje. Płakałam.
Nawet nie wiem ile czasu to trwało, ale wiem że dosyć długo, bo kiedy skończyłam bardzo bolały mnie oczy.Pomyślałam, że muszę się zrelaksować i wziąć długi prysznic. Poszłam do jego łazienki, rozebrałam się i weszłam pod prysznic okręcając wodę.Czułam, jak gorące krople spływają po mojej skórze. Cudowne uczucie. Zobaczyłam truskawkowy szampon, po czym nałożyłam go na włosy i umyłam. Po chwili spłukałam go wodą. Wzięłam jeszcze jakiś żel pod prysznic, umyłam się nim i wyszłam z łazienki. Zobaczyłam go. Był zdziwiony, a ja cała czerwona, ponieważ stałam przed nim nago. Nagle zobaczyłam uśmiech na jego idealnej twarzy.Chciałam jak najszybciej wrócić do łazienki po ręcznik, ale był szybszy.Złapał mnie i przyciągnął do siebie.
-Mokra jeszcze bardziej mnie pociągasz. - Powiedział
Próbowałam się wyrwać, ale był ode mnie silniejszy.
- Puść mnie! - Krzyknęłam
- Nie masz już ochoty się mną bawić? -odpowiedział seksownym głosem unosząc jedną brew do góry.
- To była gra, okay? - Powiedziałam.

To był duży błąd.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Teraz już wiecie o naszych bohaterach coś więcej. Mamy nadzieję, że podobał się wam ten rozdział.
Pracowałyśmy nad nim wspólnie przez całe popołudnie.

@Belieber699669   i   @m_a_w_i

sobota, 4 maja 2013

Two.

Justin's POV

Wracałem właśnie z dworu, po małej zabawie z jakąś śliczną dziewczyną, gdy zobaczyłem tą seksowną Rain. Pachniała kokosem - UWIELBIAM kokosy. Wtedy wpadłem na pomysł, jak ją zawstydzić i zmusić do pójścia ze  mną do łóżka. Złapałem ją za rękę i obróciłem w swoją stronę. Spojrzałem w jej hipnotyzujące zielone oczy, po czym wyszeptałem jej do ucha, że dzisiaj mam na nią ochotę. Musiało jej się to spodobać.
-Dzisiaj, dom Stelli, włóż coś ładnego. Czekam pod dużą wierzbą o 10. -wymruczała mi do ucha i ugryzła mnie w nie. To było bardzo seksowne i tak pociągające, że aż cicho zajęczałem.
-Dzisiaj o 10. -powiedziałem do niej i oddaliłem się.
Miałem na nią wręcz chcicę. Chciałem, aby muskała mnie swoimi idealnie różowymi wargami i napierała na mnie swoim zgrabnym, seksownym ciałem. Marzyłem o nocy z nią. Na pewno była w tym dobra, zważając uwagę na jej idealny wygląd. Zawsze, kiedy mijałem ją na korytarzu, miałem ochotę od razu się z nią pieprzyć.

-Justin...-Alex wyrwał mnie z zadumy.- Musimy pogadać.
-Co? -odpowiedziałem.
-Jeśli ty wybierasz się na imprezę do Stelli to czy będziesz potrzebował domu na noc?
-A co to za pytanie? Przecież nie będę się z nią pieprzył w samochodzie, kiedy mam cały dom dla siebie.
-Chodziło mi o to, że chciałem tak jakby pożyczyć twój dom na dzisiejszą noc.-powiedział szyderczo.
-Stary posrało cię? Serio myślisz, że oddam ci moją sypialnię na szybki numerek z jakąś laską?
-Taki miałem zamiar.
-Możesz zabrać jeden z moich samochodów, ale nie oddam ci domu. -zakpiłem.
-No ok. Zamawiam Porsche Panamera.
-Zgoda, ale do mojego domu nie przyjeżdżaj. -zakazałem mu.
-Umowa stoi...
-A no i Alex....staraj się nie zepsuć.
-Nie obiecuję. -odpowiedział z szyderczym uśmiechem.

Do końca lekcji został jeszcze angielski, ale nie miałem najmniejszej ochoty się na niego wybierać. Wyszedłem ze szkoły, za mną Alex, poszliśmy do mojego Lamborghini i wsiedliśmy do środka. Zapiąłem pasy, chwyciłem kierownicę i wyjechałem spod szkoły, słysząc warkotanie silnika.
-Justin, czy ona serio cię kręci?- zapytał Alex.
-Powiedzmy, że jest moim trudnym wyzwaniem. - powiedziałem po czym się zaśmiałem.
-Tylko pamiętaj, że ona ma na ciebie ochotę. Musisz wykorzystać to na własną korzyść...
-Wiem. Mam nadzieję, że jest naprawdę dobra w łóżku. To by umiliło ten dzień jeszcze bardziej...
-Jeszcze bardziej? Justin, czy coś się wcześniej stało, czego nie zauważyłem?
-Stary, kiedy wracaliśmy z dworu do szkoły, wtedy, gdy złapałem ją za rękę, mówiła te słowa, że chce mnie zobaczyć o 10, zresztą wiesz o co chodzi, ugryzła mnie w ucho.
-Pierdolisz? Serio napaliła się na ciebie. -Alex zaśmiał się.
Nic nie odpowiedziałem, bo właśnie podjechaliśmy pod mój dom... Wyszedłem z auta, po czym udałem się w stronę drzwi. Otworzyłem je i szybko pobiegłem do swojego pokoju. Wyjąłem telefon i sprawdziłem godzinę.

6.34

Jeszcze miałem dużo czasu wiec położyłem się na moje ogromne łóżko i szybko zasnąłem. Kiedy się obudziłem było już prawie ciemno.
Ponownie spojrzałem na telefon.

8.52

No okey, trzeba się szykować na małą zabawę. Poszedłem do łazienki, rozebrałem się do naga, odkręciłem wodę i wszedłem pod prysznic. Ciepła woda spływała mi po głowie, następnie ramionach i reszcie ciała. Nałożyłem na włosy mój truskawkowy szampon. Dokładnie myłem je a następnie opłukałem. Zakręciłem wodę, wziąłem biały ręcznik i wyszedłem spod prysznica. Wytarłem się dokładnie, owinąłem ręcznik wokół pasa i wyszedłem z łazienki. Podszedłem do szafy wyciągając moje szare bokserki, po czym szybko założyłem je na siebie. Następnie wziąłem moje czarne rurki, białą koszulę w serek, czarne militarne buty i moją czarną skórę. Włożyłem to wszystko na siebie, po czym znowu poszedłem do łazienki wysuszyć i ułożyć swoje włosy. Kiedy już to zrobiłem poszedłem na dół i udałem się w stronę wyjścia. Rzuciłem szybkie nara do Alexa, który siedział jeszcze na kanapie i wyszedłem z domu. Wsiadłem do swojego Lamborghini i ruszyłem w stronę imprezy.


Ashley's POV

Kiedy zajechałam pod dom, była godzina 6.28 
Pomyślałam, że czas szykować się na na pewno bardzo dłuuugą noc. Szybko udałam się do mojego pokoju, po czym poszłam pod prysznic. Umyłam włosy, całe ciało, nałożyłam odżywkę i wyszłam. Wysuszyłam moje włosy do perfekcji i pozwoliłam im opadać mi na ramiona. Pomyślałam, że jeśli ubiorę się w szorty i bluzkę z wycięciem, tak dużym że odsłania mi prawie cycki, na pewno podniecę Justina. Pod spód założyłam czarny biustonosz i czarne stringi. Na nogi założyłam czarne podziurawione zakolanówki i bordowe vansy. Kochałam nosić moje vansy. Spojrzałam na zegarek na którym widniała godzina 9.39.
Najwyższy czas się zbierać, powiedziałam do siebie i wyszłam z pokoju. Biorąc pod uwagę to, że ani mamy, ani Austina nie ma w domu, wyszłam zamykając drzwi. Ruszyłam w stronę samochodu, wsiadłam, odpaliłam silnik i pojechałam prosto na imprezę.

Kiedy dojechałam na miejsce, zaparkowałam auto na parkingu, wysiadłam i udałam się w stronę drzewa, pod którym miałam się spotkać z Justinem.

Po jakiś 10 minutach mojego oczekiwania pojawił się. Patrzył na mnie zdziwiony.
-Ashley, wiem że chciałaś na mnie zrobić wrażenie i muszę przyznać, ze udało ci się... Wyglądasz...oszałamiająco seksownie.- powiedział mi oblizując usta.
-Dziękuję.- odpowiedziałam po czym podeszłam do niego i położyłam mu rękę na torsie.- Ty też wyglądasz całkiem...dobrze.
-Dobrze? Ja dobrze to się posługuję moim penisem w łóżku. Nie mogę wyglądać dobrze. -odpowiedział mi z grymasem na twarzy.
-Umm..poprawka, wyglądasz seksownie. -odpowiedziałam, po czym nałożyłam mu ręce na szuję i musnęłam jego usta swoimi. - Nawet bardzo...uch.- Jęknęłam mu do ucha.
-Podniecasz mnie Ash. Podoba mi się to. -złapał mnie za biodra i pocałował moje usta, liżąc je językiem w niektórych miejscach tak, abym pozwoliła mu wejść nim do moich ust.
-Justin...-szepnęłam, po czym dałam mu dostęp.
Całowaliśmy się bardzo długo. W głowie wiedziałam, że miałam świetny plan. Tym razem to pan Justin zostanie wykorzystany-pomyślałam.
Poddawałam się wszystkim jego ruchom. Nagle Justin złapał mnie za uda i podniósł. Zaniósł mnie do swojego samochodu ciągle mnie całując. Po dłuższej chwili oderwał się ode mnie i poszedł w stronę drzwi kierowcy. Pokazał mi ręką znak, żebym także wsiadła.

No i zaczęła się moja zabawa...




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ja wiem, że wy nadal mało wiecie o Justinie i Ashley, ale już jutro będziecie wiedzieć ;)

Może rozdział trochę nudny, ale wszystko rozkręci się w następnym. 

Zmiana tt: @m_a_w_i

One.

Ashley's Rain POV

Nie mogłam spać. Koszmary nękały mnie całą noc. Śnił mi się jakiś chłopak, który gonił mnie przez ogromny las i chyba chciał mnie zabić. Teoretycznie nie mogłam przed nim uciec...Nagle złapał mnie za rękę i przyłożył mi pistolet do skroni.
Obudziłam się z płaczem nie wiedząc co ze sobą zrobić. Poszłam do łazienki i przemyłam twarz, która była blada jak ściana. Przeraziłam się własnego odbicia. Wyszłam z łazienki i podeszłam do mojej szafki nocnej na której leżał mój biały iPhone i wzięłam go do ręki, sprawdzając godzinę.

5.47

Kiedy zdałam sobie sprawę, że nie uda mi się już dzisiaj zasnąć poszłam znowu do łazienki, aby wziąć długi, gorący prysznic. To było jedyne co mogłam zrobić w tej sytuacji, żeby się uspokoić. Prysznic zawsze działał na mnie kojąco.
Rozebrałam się z piżamy stojąc na środku łazienki całkiem naga, odkręciłam wodę i spokojnie weszłam pod prysznic. Pozwalałam, aby krople wody spływały mi po karku. Wzięłam swój kokosowy szampon i nałożyłam go na włosy. Następnie umyłam swoje ciało lawendowym mydłem i spłukałam wszystko z siebie. Zakręciłam wodę, po czym złapałam brązowy ręcznik i wyszłam spod prysznica, przewiązując go sobie na piersiach. Uczesałam moje długie, kręcone, brązowe włosy, po czym perfekcyjnie je wysuszyłam. Podeszłam do szafy stojącej w moim pokoju, nałożyłam na siebie seksowną czerwoną bieliznę, białe szorty i czarną koszulkę z wycięciem na dekolt. Doskonale wiedziałam jak pokazywać swoje wdzięki, gdyż miałam naprawdę duże cycki. Upięłam włosy w luźnego koczka, tak jak lubiłam najbardziej i założyłam moje ulubione czarne vansy. Mimo że nie byłam puszczalską się dziwką jak niektóre dziewczyny, uwielbiałam się ubrać tak, żeby chłopaki się za mną oglądali. Ponownie sprawdziłam godzinę na moim telefonie.

7.02

-Kurwa zaraz trzeba będzie iść do szkoły.- Przeklnęłam w duchu. Usiadłam na łóżku i patrzyłam się w sufit. Z perspektywy tego że nie miałam co robić, wydawał się bardzo interesujący. Siedziałam z głową do góry dobre dziesięć minut, gdy usłyszałam głos mamy.
-Ashley schodź na dół. Śniadanie na ciebie czeka...
-Już mamo tylko wezmę swoje rzeczy. -Powiedziałam po czym wstałam z łóżka i podniosłam swój plecak z rzeczami potrzebnymi do szkoły. Wyszłam z pokoju zamykając drzwi, gdy zza nich pojawił się mój denerwujący młodszy brat Austin.
-BU! - wykrzykną prosto w moją zdziwioną twarz. - Przestraszyłem cię, Hahahahaha, boisz się mnie!
-Austin, debilu, nie mam ochoty na twoje zabawy. Jesteś żenujący...-krzyknęłam.
-A ty głup...-nie zdążył dokończyć, kiedy na horyzoncie pojawiła się mama z grymasem na twarzy.
-Co to za odzywki? Chyba się zapominacie, że ja też tu jestem?!-krzyknęła w naszą stronę.
-Przepraszam mamo, ale to ona zaczęła. Nazwała mnie żałosnym debilem. -powiedział Austin ze łzami w oczach.
-Mamo to nie prawda! -krzyknęłam.
-Nie mam ochoty tego wysłuchiwać! Marsz do kuchni jeść śniadanie!- fuknęła na nas, odwróciła się na pięcie i znikła w kuchni.
-Debil. -powiedziałam pod nosem, tak żeby Austin tego nie usłyszał i udałam się w stronę kuchni. Na stole leżały naleśniki, które szybko zjadłam, po czym wstałam od stołu pocałowałam mamę w policzek i  ruszyłam w stronę drzwi.
-Czekaj kochanie.- krzyknęła mama.
-O co chodzi?
-Czy dzisiaj zamierzasz gdzieś iść po szkole? No wiesz jest piątek...-spytała mama.
-Wybierałam się na imprezę do Stelli, a co?
-Nic po prostu martwię się o ciebie. W końcu jesteś bardzo śliczna, a wiesz że w mieście nie jest za bezpiecznie...
-Mamo przecież wiesz że zawsze na siebie uważam...Nie masz się o co martwić...-powiedziałam do niej spokojnym głosem, podeszłam i pocałowałam ją w czoło.- Jestem ostrożna.
-No dobrze. Leć już bo się spóźnisz...
-Pa!- krzyknęłam i wyszłam z domu.

Szłam do szkoły, kiedy obok mnie przejechało kanarkowe Lamborghini, w którym siedziało dwóch chłopków z mojej szkoły. Znałam ich. Jeden z nich nazywał się Alex Santiago, a drugi Justin Bieber. Obaj byli zawodowymi wyrywaczami, a laski kręciły się zawsze wokół ich gównianych dup.
Jeden z nich, nie wiem który, ponieważ nie zwracałam na nich uwagi, zagwizdał w moją stronę.
Nie odwróciłam się.
Po kilku chwilach znowu.
-Co?!-fuknęłam w ich stronę mając grymas na twarzy.
-Masz naprawdę ładny tyłeczek. Może nie masz ochoty go przemęczać i wsiąść do nas? -zapytał Justin.
-Wiesz...z chęcią bym to zrobiła, ale niestety wiem jak traktujesz dziewczyny. -odezwałam się do niego szyderczo.
-Och doprawdy Rain? -zadrwił.-Nawet nie wiesz jaka jesteś pociągająca w tych szortach.-powiedział seksownym głosem po czym polizał swoje usta.
Zarumieniłam się, ale nie dałam tego po sobie poznać.Stałam i patrzyłam się na nich jakbym byłą słupem. Zauważyłam jak na twarzy Alexa pojawił się lekki grymas.
-Wiesz, że jakoś to na mnie nie działa? Tak to se możesz mówić do tych dziwek, które się do ciebie kleją.- powiedziałam z szyderczym uśmiechem.
-Justin, jedź już...Widzę, że ta dziewczyna jest piękna i w ogóle, ale szkoda na nią czasu.- odezwał się Alex.
-Ja lubię wyzwania. -powiedział Justin i puścił do mnie oczko.- No cóż...-spojrzał na mnie.- Skoro nie chcesz z nami jechać to widzimy się w szkole.
-Ta, jeśli będę miała ochotę oglądać twoją mordę.- powiedziałam odwracając się na pięcie i ruszyłam przed siebie.
-Suka! -krzyknął Justin i odjechał z piskiem opon.
Uniosłam środkowy palec do góry, tak żeby zauważył, uśmiechnęłam się i szłam dalej.
W szkole byłam równo z dzwonkiem. Podeszłam do mojej szafki, wpisałam kombinację i wzięłam moje książki do torby. Szybko zamknęłam szafkę i pobiegłam w stronę sali. Usiadłam w ławce, założyłam słuchawki na szyję i puściłam cicho muzykę, tak że była słyszalna tylko przeze mnie. Rozkoszowałam się chwilą, gdy w słuchawkach leciała moja ulubiona piosenka, starając się nie nucić jej pod nosem. Nagle zobaczyłam, ze do sali wchodzi Alex i uśmiecha się do mnie. Żałosne. Odwróciłam głowę w stronę okna i zobaczyłam jak Justin obściskuje się z jakąś dziewczyną na masce samochodu. Typowe dla niego...

Jeśli mam być szczera, to gdyby Justin nie był taki jaki jest, czyli kochającym krótkie zabawy z łatwymi dziewczynami, mogłabym się z nim umówić. Był naprawdę bardzo przystojny, a w dodatku miał niesamowite ciało. Kiedyś widziałam go bez koszulki...Mmmmmm..
Przestań!-moja podświadomość kazała mi przestać o nim fantazjować, ale on naprawdę był przystojny. Przestałam myśleć o nim i skupiłam się na słowach piosenki, która leciała w moich słuchawkach:


"You can't always get what you want"

Ta piosenka zawsze poprawiała mi humor, a właśnie tego teraz potrzebowałam.
Usłyszałam dzwonek, który oznaczał koniec lekcji. Wyszłam z sali i udałam się w stronę placu obok szkoły. Nagle minął mnie Justin. Poczułam zapach jego perfum. Niebiańskie. Szłam dalej gdy nagle ktoś pociągnął mnie za rękę. To był on.
Spojrzał na mnie swoimi miodowo brązowymi oczami i wyszeptał mi do ucha.-Dzisiaj mam na ciebie ochotę.
Wszyscy na korytarzu zaczęli się patrzeć, a ja się cała zarumieniłam. Chcąc pobawić się w tą grę i trochę go podniecić powiedziałam. - Dzisiaj, dom Stelli, włóż coś ładnego. Czekam pod dużą wierzbą o 10.- po czym ugryzłam go w ucho, co go chyba podnieciło, ponieważ cicho zajęczał,.
-Dzisiaj o 10.- spojrzał mi w oczy, puścił moją rękę i poszedł. Polizałam swoje usta i udałam się na następne lekcje.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mam nadzieję że podobał wam się rozdział i czekacie już na kolejny. 
Jeśli przeczytacie, zostawcie komentarz.
Zmiana tt: @m_a_w_i

piątek, 3 maja 2013

Siem

Hej. Pomyślałyśmy razem z moją kuzynką, że zaczniemy prowadzić bloga na temat....JB.
Ja nazywam się @m_a_w_i ,a ona @Belieber699669...followujcie nas ;)
Ten blog nie będzie tłumaczony jak niektóre. Będziemy go pisać samodzielnie...
Mamy nadzieję że wam się spodoba i będziecie go czytać z przyjemnością.
Już jutro pierwszy rozdział.
Do zobaczenia.